Nie ma co ukrywać – nie wszyscy znają filmy, od których historia kina fantastycznego się rozpoczęła. A przecież pośród niemych staroci można znaleźć wiele interesujących pozycji. Filmy ze stuletnim rodowodem mogą się podobać. Warto nadrobić zatem zaległości.
Oto parę klasyków (tak na dobry początek)…
„Podróż na Księżyc”, Francja, 1902, reż. Georges Méliès
Inspirowana twórczością ojców science-fiction, Juliusza Verne’a i Herberta Goeorga Wells’a, Podróż na Księżyc to pierwszy film fantastycznonaukowy. W dodatku jak na standardy tamtych lat dość długi. Dzieło nakręcił w 1902 roku francuski iluzjonista i przedsiębiorca teatralny, Georges Méliès, już wtedy jeden z potentatów w branży kinowej. Dzisiaj obraz ten stanowi trochę zabawny, ale urzekający relikt epoki. Właściwie niektóre rozwiązania inscenizacyjne z filmów Mélièsa były staroświeckie już za jego życia. Na uwagę zasługują jednak cudowne, teatralne plany i nowatorskie przenikanie ujęć (być może tu zastosowane po raz pierwszy), jeden z pionierskich efektów specjalnych w dziejach kina.
Autor ma też na końce inne, baśniowe filmy, m.in.: Piekielny kociołek (1903), Czterysta żartów diabelskich (1906), Kopciuszek (1899), Kopciuszek albo cudowny pantofelek (1912). Jego bajznamienitszym, a przynajmniej najbardziej znanym dziełem, pozostaje jednak historia pierwszej eskapady na Srebrny Glob.
Biografia i twórczość Georgesa Mélièsa była inspiracją dla Martina Scorsese przy kręceniu nagrodzonego kilkoma Oscarami filmu Hugo i jego wynalazek.
„Gabinet doktora Caligari”, Niemcy, 1920, reż. Robert Wiene
Gabinet Doktora Caligari to klasyczne dzieło filmowego ekspresjonizmu, jedno z jego najwybitniejszych osiągnięć. Film uznawany jest także za pierwszy horror. W tym roku obraz obchodzi swoje stulecie (po raz pierwszy został zaprezentowany w lutym 1920 roku), więc tym bardziej warto go sobie przypomnieć.
Do pewnego miasteczka przybywa tajemniczy doktor Caligari, który prezentuje w swoim jarmarcznym namiocie somnambulika, pogrążonego w wiecznym śnie człowieka. Jak nietrudno się domyślić szereg tajemniczych wypadków i ohydnych zbrodni, do jakich dochodzi w miasteczku, ma swoje źródło w pojawieniu się tytułowej postaci.
Atutami filmu są – duszna, niepokojąca atmosfera, fantasmagoryczna scenografia i niejednoznaczna fabuła na granicy rzeczywistości i chorego urojenia. Nic tu nie wiadomo tak do końca…
Reżyser tego klasycznego obrazu był z pochodzenia wrocławianinem.
Film z polskimi napisami do można zobaczyć na kanale YouTube
„Nosferatu – symfonia grozy”, Niemcy, 1922, reż. Friedrich Wilhelm Murnau
Najsłynniejsza powieść o wampirze, której autorem był Bram Stoker, doczekała się wielu ekranizacji i filmowych nawiązań (jest ich przynajmniej kilkanaście, w tym kilka naprawdę udanych, na czele z Draculą Francisa Forda Coppoli – ale o tym jeszcze kiedyś wspomnę). Najstarszą próbą przeniesienia na ekran dzieła irlandzkiego literata jest niemy film Nosferatu – symfonia grozy Friedricha Wilhelma Murnau z 1922 roku. Chociaż autorzy dokonali kilku zmian. m.in. przenosząc miejsce akcji, nie udało się uniknąć problemów z prawem autorskim. Skończyło się na procesie z wdową po Stokerze. Wszystkie kopie filmu miały zostać zniszczone. Zachowało się szczęśliwie kilka. Film do dzisiaj może zachwycać maestrią budowania nastroju grozy. Wiadomo, nikt nie ucieka już z seansów i nie mdleje, jak to miało miejsce w latach 20., ale twórcy współczesnych horrorów i tak mogliby się wiele nauczyć od Murnau.
Rolę tytułowego Nosferatu odtwarzał Max Schreck, którego nazwiska z niemieckiego oznacza „strach”. W związku z niekonwencjonalnym zachowaniem aktora, plotkowano o jego rzeczywistym wampiryzmie (nie on jeden doczekał się takiej opinii po wcieleniu się w rolę wampira, ale… o tym też będzie kiedyś mowa).
Film Nosferatu – symfonia grozy prezentowany był z muzyką na żywo zespołu Czerwie podczas jednej z edycji Nocy Muzeów w Muzeum Zamek w Oświęcimiu. Byłem, widziałem w takiej wersji i mogę zaświadczyć, że licznie zgromadzona publiczność bawiła się świetnie. Czasem też szczękała zębami… 😉
Film można obejrzeć na Vod.pl
„Metropolis”, Niemcy, 1927, reż. Fritz Lang
Metropolis Fritza Langa to monumentalne dzieło ukazujące miasto przyszłości, w którym ludzie dzielą się na dwie kasty – jedna pracuje fizycznie w podziemnych fabrykach; drugą stanowi uprzywilejowana grupa Myślicieli, która prowadzi dostatnie życie w nowoczesnej, utopijnej scenerii na powierzchni. Choć film napędza naiwny dość wątek melodramatyczny, oparty na miłości mężczyzny i kobiety z różnych kast, to jednak Metropolis wciąż zaciekawia śmiałą wizją przyszłości i aktualnymi wątkami. Pradziadek cyberpunku? Z przymrużeniem oka, ale pod wieloma względami jednak tak 🙂
Mottem filmu jest hasło: Pomiędzy rozumem a rękami musi być serce. Odnosi się ono oczywiście do społecznej struktury w filmie, gdzie dwie kasty, choć zależne od siebie, żyją bez kontaktu i wzajemnego zrozumienia.
Konflikty społeczne, miasta molochy, sztuczna inteligencja, problemy trans humanizmu – sporo tematów wciąż ciekawi i nie straciło nic z atrakcyjności. Sam film inspirował wielu twórców, Niemniej na początku budził mieszane uczucia. Film krytykował m.in. ojciec science-fiction, Herbet George Wells, a w Polsce Antoni Słonimski, który także parał się literacką fantastyką. Cóż, sadzę, że po latach zmieniliby zdanie, widząc jak wiele jego tematów wciąż jest aktualnych.
W 2001 roku film został wpisany na listę UNESCO Pamięć Świata
Metropolis obejrzycie na Vod,pl
„Häxan” / „Czarownice”, Szwecja/Dania, 1922, reż. Benjamin Christensen
Najbardziej znany film Christensena (reżyser po jego nakręceniu przeniósł się do Hollywood) i jeden z pierwszych horrorów. Ni to dokument, ni film fabularny – właściwie jedno i drugie. Zagłębiamy się dzięki niemu w tematykę procesów o czary. Film zbiera popularną wiedzę o historycznych czarownicach. Można dzięki niemu odwiedzić i sabat, i chatę wiedźmy, i kazamaty inkwizytorów. Miło…
Haxan podzielony jest na osiem części. Pierwsza ma charakter ściśle dokumentalny – poznajemy w niej wierzenia dotyczące czarów w Europie. Następnie akcja przenosi się do 1488 roku, a potem także do współczesności, gdzie autorzy stawiają tezę o powiązaniu średniowiecznych zabobonów ze współczesnymi chorobami psychicznymi.
Obraz w związku z tematyką i śmiałymi scenami wywołał po prezentacji wiele kontrowersji.
Film można obejrzeć na cda.pl
lub na YouTube
„Zagłada domu Usherów”, Francja/USA, 1928, reż. Jean Epstein
Zagłada domu Usherów (czy jak kto woli, Upadek domu Usherów) to jedno z najbardziej znanych opowiadań amerykańskiego mistrza opowieści niesamowitych i z dreszczykiem, Allana Edgara Poe, ojca współczesnego horroru, science-fiction i kryminału. Autor podjął w dziele temat, który prześladował go często i znalazł niejedno odbicie w jego nowelach, czyli śmierć młodej ukochanej i jej… (nie będzie spojlerów). Wypada tu przypomnieć kontekst autobiograficzny – ukochana żona pisarza umarła na suchoty w bardzo młodym wieku.
Film z 1928 roku to jedna z kilku (i oczywiście pierwsza) ekranizacja opowiadania Poe’go, odbiegająca zresztą w ważnych wątkach od pierwowzoru, niemniej oddająca jego niesamowity, ciężki klimat.
Autor filmu, Jean Epstein (naprawdę Jan Stanisław Alfred Epstein) to wybitny reżyser polskiego pochodzenia, urodzony w 1897 roku w znajdującej się pod rosyjskim zaborem Warszawie. Zagłada domu Usherów jest pewnie jego najbardziej znanym dziełem i wybitnym przykładem schyłkowego impresjonizmu w kinie. Epstein zadziwiał współczesnych nowatorskimi technikami filmowymi i nietypową pracą kamery.
Film z polskimi napisami dostępny na kanale YouTube
i właściwie to byłby…
Ale ciąg dalszy nastąpi! 🙂
Lachu